Informacje

avatar

Autochton
z miasta Kraków
5727.71 km wszystkie kilometry
629.91 km (11.00%) w terenie
14d 07h 01m czas na rowerze
16.14 km/h avg

Szukaj



baton rowerowy bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl

Znajomi


Welcome to Lebanon

Moje rowery


Archiwum

Rowerowy spacer

Czwartek, 10 maja 2012 | dodano:11.05.2012 | linkuj | komentarze(0)
Kategoria Po bułki do sklepu
  d a n e  w y j a z d u
9.03 km
0.00 km teren
01:11 h
7.63 km/h
29.00 vmax
89 m 317 <
Obyło się bez potu, krwi i łez :)

Mix krakowsko-raciborski

Środa, 9 maja 2012 | dodano:09.05.2012 | linkuj | komentarze(1)
Kategoria Małopolskie
  d a n e  w y j a z d u
45.44 km
0.00 km teren
02:42 h
16.83 km/h
53.00 vmax
420 m 1177 <
Na dzisiejszy dystans składa się trochę jazdy po mieście oraz powrót rowerem z Raciborska. Pogoda pozytywna, jedynie jazda ze wspomnianego Raciborska do Krakowa wymagała ode mnie nieco więcej zaangażowania ze względu na zapadający zmrok. Jechałem mając tylko tylne światełko, zatem zależało mi żebym dotarł do domu jeszcze przy względnej widoczności. Jak się okazało na końcu lampkę miałem cały czas w plecaku :] Po zamontowaniu, paradnym tempem przejechałem z Grzegórzek na Podgórze tam czekała no moście, sądząc po zgromadzonej gawiedzi, atrakcja dla ludu, w postaci mężczyzny, który postanowiła się wybrać na spacer po przęsłach mostu Piłsudskiego. Wzbudziło to ogromne zainteresowanie policji, pogotowia ratunkowego i straży pożarnej próbującej namówić go do zejścia. Ciekawe czy temu panu, tak jak mi dziś z samego rana, w ręce wpadł ten film:


Skrzyczne niedzielne

Niedziela, 6 maja 2012 | dodano:07.05.2012 | linkuj | komentarze(9)
Kategoria Śląskie
  d a n e  w y j a z d u
35.36 km
0.00 km teren
03:55 h
9.03 km/h
50.00 vmax
1216 m 1738 <
W sobotę podczas wieczornego ogniska padła idea wyjazdu na Skrzyczne. Chętnych znalazło się czterech. Plany jednak lubią się zmieniać, zwłaszcza po dłuższym biesiadowaniu przy ogniu wspieranym brzdękiem butelek tudzież metalicznym dźwiękiem giętego w rękach żelaza. Tym oto sposobem rano z czterech osób zrobiły się dwie. Zabrałem rower brata i pojechałem na spotkanie do Zimnika z oczekującym na miejscu Marcinem rodem z Twardorzeczki, podlegającego od niedawna parafii w Ostrem. Jak sam wspominał dzień wcześniej wolał czasy kiedy jego zacna miejscowość podlegała parafii radziechowskiej :)

Po drodze nie spotkaliśmy dużej ilości rowerzystów. Dwóch podczas naszego podjazdu mknęło w dół, jedna rowerzystka paradnym tempem odstawiła nas podczas wspinaczki i tyle ją widzieliśmy. Jadąc napotkaliśmy małego kolegę / małą koleżankę.

Kolega napotkany po drodze © autochton

Po drodze przystanków w moim wykonaniu nie brakowało. Marcin jechał przodem własnym tempem, czekając na mnie od czasu do czasu.

Przystanek © autochton


Marcin oczekujący © autochton

Na powyższym zdjęciu widzimy z tyłu plecy wspomnianej rowerzystki.

Mordercze podjazdy :] © Marcin

Przed samym szczytem szybkie tankowanie i jazda na popas w schronisku.

Marcin kradnie wodę z potoka © autochton

Na samej górze nie panował zbyt duży ruch, kilku rowerzystów też się znalazło. Po krótkiej posiadówie przy Żywcu pojechaliśmy dalej z zamiarem dotarcia do Malinowskiej Skały, tam zapaść miały dalsze decyzje.

Prawie na szczycie Skrzycznego © Marcin

Oczywiście od szczytu Skrzycznego rozpoczyna się najlepsza zabawa zjazdowo-podjazdowa, z naciskiem na zjazdy.

Zjazdy i podjazdy © Marcin


Jazda © Marcin

Po dotarciu do Malinowskiej Skały zapadła decyzja żeby jednak jechać dalej w kierunku Radziechów oczywiście szlakiem. Po drodze Marcin zaliczył szybki serwis, przednie koło chciało mu uciec z widelca, przyszpilił je i pojechaliśmy dalej.

Serwis pod chmurką © autochton

Kondycja niekiepska, chociaż podjazd na rowerze brata dał mi trochę w kość i dwa razy zastanawiałem się czy ta wycieczka to dobry pomysł :) Nie mniej od Skrzycznego wszystko szło gładko i bez problemów kondycyjnych. Po drodze w okolicy Magurki Radziechowskiej Marcin odbił w dół do Twardorzeczki, a ja tradycyjnie przez Halę Radziechowską dotarłem do domu. Po drodze zaliczyłem Matyskę i zobaczyłem dzieło zniszczenia bandy wandali, którzy postanowili powyzywać od masonów lokalnego biskupa i jego świtę za pomocą farby kładzionej na podstawie krzyża. Ucierpiało też kilka stacji drogi krzyżowej. No cóż...

Górsko © autochton

Po powrocie obiad, drzemka regeneracyjna i późnym wieczorem jazda do Krakowa.


Symboliczna Matyska

Czwartek, 3 maja 2012 | dodano:04.05.2012 | linkuj | komentarze(3)
Kategoria Po bułki do sklepu
  d a n e  w y j a z d u
3.43 km
0.00 km teren
00:18 h
11.43 km/h
31.00 vmax
124 m 130 <
Po burzy i po grillu przyszedł czas na symboliczną, relaksacyjną przejażdżkę.

Okolice Matyski © autochton


Krzyż na Matysce © autochton


Na górze © autochton


Radziechowy widziane z Matyski © autochton

Krakowskie bułki ze sklepu

Środa, 25 kwietnia 2012 | dodano:04.05.2012 | linkuj | komentarze(0)
Kategoria Po bułki do sklepu
  d a n e  w y j a z d u
6.47 km
0.00 km teren
00:19 h
20.43 km/h
0.00 vmax
m 237 <
Jak w temacie: Po bułki do sklepu :)

Mokro

Wtorek, 24 kwietnia 2012 | dodano:24.04.2012 | linkuj | komentarze(1)
Kategoria Małopolskie
  d a n e  w y j a z d u
28.13 km
0.00 km teren
02:27 h
11.48 km/h
43.00 vmax
456 m 989 <
Przez większość dnia pogoda była względna i zachęcała do wypadu na rower, niestety kiedy w końcu z Przemkiem postanowiliśmy ruszyć szanowne cztery litery zaczęło padać. Nie zdążyłem przejechać nawet kilometra. Około godziny 17 sytuacja ustabilizowała się i pojechałem z Tomkiem, Rożim i Kosą w kierunku Lasku Wolskiego. Pojeździliśmy troszkę po śliskich ścieżkach czując się jakby lasek należał do nas. Pogoda skutecznie odstraszyła odwiedzających. Zasiedliśmy jeszcze tylko na chwil kilka w knajpce nad Wisłą, jedni z piwotonikiem, a inni z kolką. Potem spacerkiem odprowadziłem Anetę wracającą z pracy.


Tyniec i Most Wandy

Niedziela, 22 kwietnia 2012 | dodano:22.04.2012 | linkuj | komentarze(5)
Kategoria Małopolskie
  d a n e  w y j a z d u
52.24 km
0.00 km teren
03:12 h
16.32 km/h
35.00 vmax
245 m 1426 <
Jako, że w planie dziś był obiad na mieście, postanowiłem zorganizować sobie szybki wyjazd rekreacyjny. Bez namysłu skierowałem się na Tyniec. Po drodze miałem okazję wpaść dwukrotnie na trasę biegową.

Krakowskie bieganie © autochton

Na miejscu w Tyńcu, zamiast jechać pod klasztor, postanowiłem zapoznać się z kuszącą ścieżką prowadzącą w las na niewielkim wzniesieniu. Odkryłem dzięki temu, że mój rower świetnie spisuje się na najlżejszym przełożeniu przy podjazdach. Na płaskim terenie pedałując rower praktycznie stoi w meijscu, natomiast przy stromych podjazdach trzyma się nawierzchni i sam niemal pnie się w górę. Początkowo myślałem, że w połowie podjazdu odpadnę, na poczciwym Felcie tak by było, ale ramka Reign sprawiła mi bardzo miłą niespodziankę, do podjazdów idealna! :)

Inną rzeczą jest to, że zazwyczaj podczas takiej eksploracji, ścieżki szybko zanikają i zaczynają się krzaczory. Na razie jeszcze roślinność nie rozwinęła się zbytnio więc w miarę spokojnie przedarłem się przez zarośla. Podążając za sarną dostałem się na polanę i za nią dalej kontynuowałem jazdę przez kolejne krzaki.

W trakcie przedzierania się przez krzaki © autochton

Powyższe zdjęcie zrobione było już w przerzedzeniu.

Po drugiej stronie niewielkiego lasku nagrodą był nietypowy widok na klasztor tyniecki i sam Tyniec.
Tyniec © autochton


Tyniec © autochton


Klasztor w z krzaczej perspektywy © autochton

Powrót drugą stroną Wisły, dużo mniej obsadzoną przez rowerzystów, piechurów i rolkarzy.

Bielany i białe chmury © autochton




Po wycieczce wybraliśmy się z Anetą i Asią na spacer po Podgórzu, a następnie na miejski obiad niedzielny.

Widok na Podgórze © autochton

Po obiedzie stwierdziłem, że zaleganie w miejscu grozi tylko i wyłącznie drzemką poobiednią. Zdecydowałem ,że wolę wybrać się na przejażdżkę niż marnować czas na sen. Ruszyłem więc standardową trasą wzdłuż Wisły, aby zawrócić na moście Wandy. Tym razem jednak pętelkę zacząłem od południowej strony rzeki, nie jak zwykle od północnej. Człek zupełnie inaczej odbiera wtedy okolicę :)

Ulubione chłodnie kominowe © autochton



Wolski w deszczu

Sobota, 21 kwietnia 2012 | dodano:21.04.2012 | linkuj | komentarze(5)
Kategoria Małopolskie
  d a n e  w y j a z d u
26.00 km
0.00 km teren
01:42 h
15.29 km/h
37.00 vmax
248 m 769 <
Wstępny plan zakładał powrót do Radziechów, ale się posypał zatem zostałem w Krakowie. Z rana wybraliśmy się z Anetą na spacer poszukać w okolicy skrzynek geocaching, znaleźliśmy dwie :] Na popołudnie umówiłem się z Tomkiem i Mirkiem na wyjazd do Lasku Wolskiego. Pogoda była ładna, ale w oddali widać było nadchodzący deszcz. Pojechaliśmy trasą, którą nie dawno przebyłem z Przemkiem (shem). Dotarliśmy jednak tylko pod Kopiec Piłsudskiego.

Tomek z Mirkiem © autochton

Tutaj zaczęło mocniej siąpić z nieba, postanowiliśmy na chwilę rozgościć się pod zadaszeniem.

Deszczowa pora © autochton

Nie mówcie nikomu, ale był z nami George Clooney, każdy z nas postanowił zrobić mu zdjęcie :)

Triangulacja z Georgem Clooneyem © Mirek

Bez kombinacji wróciliśmy niemal tą samą drogą. Wszystko na mnie było mokre, jechało się w miarę przyjemnie gdyż temperatura do tragicznych się nie zaliczała.


Raciborsko - Kraków

Piątek, 20 kwietnia 2012 | dodano:20.04.2012 | linkuj | komentarze(0)
Kategoria Małopolskie
  d a n e  w y j a z d u
36.62 km
0.00 km teren
02:06 h
17.44 km/h
50.00 vmax
242 m 1058 <
Wczoraj musiałem pozbierać graty i przyjechać do Krakowa żeby pomóc wujostwu w porządkowaniu domu po remoncie. Dziś rano pozałatwiałem drobne rzeczy w mieście, a następnie stawiłem się w umówione z wujkiem miejsce, zapakowaliśmy rower do auta i w drogę do Raciborska. Droga powrotna oczywiście rowerem. Pogoda super, ale zebrałem się szybko ze względu na niepokojące chmury na niebie. Tak oto za moimi plecami wciąż wędrowała deszczowa chmura, która ostatecznie dopadła mnie na chwil kilka na Podgórzu. Jutro najprawdopodobniej znowu jazda do Radziechów, ale tam już do niedzieli klimat raczej mało rowerowy będzie.

Na koniec znowu mała prywata, tym razem znajomi organizują WYJAZD ROWEROWY "Szosami Dolomitów" + Targi BIKE EXPO we Friedrichshafen - info o wydarzeniu dostępne na mordoksiążce rzecz jasna.

Telefoniczna relacja z dzisiejszej przejażdżki poniżej:

Most Kotlarski © autochton


Chmury ściągają nad Kraków © autochton



Żywiec

Środa, 18 kwietnia 2012 | dodano:18.04.2012 | linkuj | komentarze(9)
Kategoria Śląskie
  d a n e  w y j a z d u
35.00 km
0.00 km teren
02:13 h
15.79 km/h
0.00 vmax
421 m <
Od niedzieli przebywam w Radziechowach łącząc pracę z przyjemnością. Przez tydzień siedziałem przed komputerem dopracowując ostatnie rzeczy w sklepie internetowym, który uruchomiłem wczoraj wspólnymi siłami wraz z małżonką kuzyna. Zaczynam więc wpis od małej reklamy :)W naszym skromnym sklepiku znajdziecie biżuterię, a już niedługo troszkę szydełkowanych sweterków, rowerowe kolczyki też się znajdą :) W wolnej chwili zapraszam: Sklep aNSA.

Po kilku dniach wyciętych z życiorysu postanowiłem zrobić sobie dzień wolny i ruszyć po okolicy rowerem mojego bratanka Mikołaja.

Pogoda ładna i widoki eleganckie. Wycieczkę zacząłem od wjazdu na Matyskę, następnie zjechałem do Przybędzy i dalej do Juszczyny i Trzebini.

Radziechowskie widoki z Matyski © autochton


Krzyż na Matysce © autochton


Widoki pomiędzy Juszczyną a Trzebinią © autochton


Witojcie! © autochton


Z Trzebini zawitałem pod amfiteatr pod Grojcem, gdzie zazwyczaj odbywają się imprezy spod znaku piwka, kiełbaski i kwaśniczki.

Gar na kwaśnicę © autochton


Sponsor wycieczki © autochton

W parku żywieckim odwiedziłem park miniatur, jest to miniaturowy park miniatur, który prawdopodobnie kosztował kupę kasy. Wydaje mi się, że lepiej byłoby aby pan Szlagor zainwestował te pieniądze w infrastrukturę rowerową, bo Żywiec to idealne miasto, pod względem wielkości, do poruszania się w nim rowerem. Tymczasem jadąc od centrum handlowego na most solny ścieżka rowerowa urywa się tuż przed nim i żeby dostać się na drogę trzeba zeskakiwać z wysokiego krawężnika. Ponury żart nie droga rowerowa...

Park miniatur w żywieckim parku © autochton

Tuż obok parku miniatur można sobie zrobić zdjęcie z syntetyczną księżną :)

Syntetyczna księżna © autochton

Przejechałem przez Żywiec, w którym to ludzie prowadzący samochody zachowują się co najmniej zaskakująco. Wpierw jakiś człek nie zauważył że sygnalizuję zjazd z drogi głównej w podporządkowaną, z której wyjeżdżał, więc trzeba było opierniczyć dziada. Na rynku jakieś młode chłopaki z Cieszyna chciały jechać pod prąd, ale szybko zorientowali się że coś jest nie tak kiedy zauważyli mnie jadącego wprost na nich (to była dość śmieszna sytuacja). Następnie jakiś pan który chciał wjechać na ulicę Fabryczną zastawił mi drogę, biedaczyna się przestraszył chyba, że szybko jadę, ale nie wiem po co w takiej sytuacji zatrzymał się na środku drogi i zablokował skrzyżowanie :) Cuda ludzie! Cuda!

Szybko zatem uciekłem z dróg asfaltowych i w Leśnej skierowałem się do Radziechów spokojnie polami. Ładnie jest na tym odcinku, rzadko tam bywam.

Skrzyczne © autochton

Po drodze zahaczyłem o stary radziechowski cmentarz, jest tam krzyż z czaszką w sam raz do kolekcji Kajmana, z tym że w tym egzemplarzu czaszka gdzieś odpadła i zostały kości. Obok krzyża pomnik poświęcony ofiarom II wojny światowej.

Stary cmentarz w Radziechowach © autochton

Wycieczka udana. Testowałem w trasie aplikację w telefonie, która to zowie się "Moje trasy". Zapisuje ona ślad GPS i dane dotyczące podróży. Przelicznik chyba jakiś ma nieco dziwny, bo zawyżyła mi dystans o niemal 10 km i podawała maksymalną wysokość, której na pewno nie osiągnąłem. Wystarczy jednak wrzucić plik gpx na pierwszy lepszy portalik mapkowy i mamy wszystkie dane jak ta lala. Dokładne jednak to to nie jest.


Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Autochton.bikestats.pl