Informacje

avatar

Autochton
z miasta Kraków
5727.71 km wszystkie kilometry
629.91 km (11.00%) w terenie
14d 07h 01m czas na rowerze
16.14 km/h avg

Szukaj



baton rowerowy bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl

Znajomi


Welcome to Lebanon

Moje rowery


Archiwum

Wokół Tatr - Odwrót

Sobota, 22 sierpnia 2009 | dodano:25.08.2009 | linkuj | komentarze(0)
Kategoria Słowacja
  d a n e  w y j a z d u
103.40 km
0.00 km teren
05:30 h
18.80 km/h
0.00 vmax
626 m <
Nie był to najszczęśliwszy dzień dla wycieczki. Poranek nie napawał optymizmem ze względu na lekkie zachmurzenie i chwilowy deszczyk sączący się z nieba. Zaczęło się zatem od szczelnego opakowywania wszystkiego co może zamoknąć. Humory jednak dopisywały :)

Z serii gotowi na wszystko © autochton


Zaraz po spakowaniu gratów na rowery poszliśmy nieco wymoczyć się w sadzawce wypełnionej cieplutką wodą wprost z wnętrza ziemi. Ojcze Dyrektorze nas to nic nie kosztowało :P jedynie trochę energii wciśniętej w pedały.

Śniadanie zjedliśmy w towarzystwie autochtona, miejscowego burka spod baru.

Kolega z baru w Kalamenach © autochton


Jedną z niedogodności w podróży był amatorski system montowania bagażu. Ja jak i drugi kolega uczestniczący, nie mieliśmy sakw bądź innych profesjonalnych wynalazków. Dobytek zapakowaliśmy w "worki marynarskie" (tak bym to najprościej określił) powleczone dla pewności na wypadek deszczu workami na śmieci. Problem tkwił w mało stabilnym mocowaniu, które co jakiś czas należało poprawiać.

Ciągłe przepakowywanie © autochton


Krowy w pięknych okolicznościach przyrody © autochton


Piękne widoki, dobre nastroje, ale nad nami nadciągały chmury. Mniej więcej kilkanaście kilometrów za miejscowością Prybylina dopadła nas ulewa. Schroniliśmy się w ogródku letników pod małym zadaszeniem gdzie zostaliśmy potraktowani ciepłą herbatą i bimbrem własnego chowu :) Po rozważeniu kilku opcji i konsultacji z pogodynką doszliśmy do wniosku, że najlepszym dla nas rozwiązaniem jest odwrót. Nie uposażyliśmy się wystarczająco na bardziej wymagające warunki więc takie załamanie pogody nie było nam na rękę.



Gdy deszcz nieco osłabł ruszyliśmy w kierunku Liptovksiego Hradoku w poszukiwaniu połączeń kolejowych ze Zwardoniem. Nie udało się zatem ruszyliśmy więc do Liptovskiego Mikulasu. Tam koledzy bo długich bojach w końcu znaleźli właściwe połączenie i zakupili bilety. Burdel na słowackiej kolei jest identyczny jak u nas :) W jednej informacji mówią jedną rzecz, w drugiej drugą, w kasie trzecią, a w internecie czwartą :)

Koniec końców dotarliśmy do Cadcy, gdzie pogawożyliśmy w miejscowymi żulami i grupą warszawiaków wracających z sześciodniowej wycieczki rowerowej mającej początek w Bieszczadach i kończącej się na Słowacji. Oni mieli szczęście do pogody.

Z Cadcy podjechaliśmy jeszcze kawałek pociągiem do Serafinowa, który przylega do polskiego Zwardonia. Przeprowadziliśmy przez zieloną granicę pieszego turystę z Warszawy i dalej ruszyliśmy do Rajczy gdzie miał nas ugościć kolega Villain.

Był środek nocy deszcz wciąż lał, a my dysponowaliśmy tylko drogą ekspresową, aby wydostać się ze Zwardonia :) Jest to nieco absurdalne. Aby się tu dostać legalnie rowerem należy, albo przyjechać tu pociągiem, albo po prostu znać okolicę i jakąś dróżką się doturlać. Ekspresówkę przjechaliśmy w ekspresowym tempie i potem zaczęły się schody. Do Rajczy ze Zwardonia jest 20 km, jedzie się z górki. Chwila rzecz by można dla nawet niewprawionego rowerzysty. Nam zajęło to ponad godzinę.. Wszystko przez stan dróg. Nie sądziłem, że w naszym przaśnym kraju takie drogi, a właściwie dziury w drogach jeszcze istnieją. Mimo, że uzbrojeni byliśmy w czołówki, cały czas ktoś w padał w głęboką kałużę krzycząc szpetnie bynajmniej nie po francusku. Jazda zygzakiem w nocy, w deszczu i chłodzie to było wymarzone zakończenie naszej wędrówki :) Dotarliśmy jednak w całości do Rajczy gdzie zostaliśmy przyjęci ciepło, dosłownie i w przenośni :)

Wokół Tatr - Start

Piątek, 21 sierpnia 2009 | dodano:25.08.2009 | linkuj | komentarze(0)
Kategoria Słowacja
  d a n e  w y j a z d u
140.00 km
0.00 km teren
06:34 h
21.32 km/h
0.00 vmax
1317 m <
Wyruszyłem przed godziną 8 rano z Radziechów wraz z towarzyszem Villain'em, aby spotkać w Źywcu resztę brygady. Nieco spóźnieni ruszyliśmy między godziną 9 a 10. Z Żywca prosto na Korbielów, a dalej Namestovo i w kierunku Zubereca. Odcinek niewymagający zbyt wiele energii, troszkę podjazdu do granicy ze Słowacją, a potem właściwie z górki.

Pierwsze konkretne widoki © autochton



Kolumna © autochton


Nie licząc kilku drobnych postojów przed Zuberecem rozłożyliśmy się na dłuższą chwilę nad rzeką gdzie ochłodziliśmy swe powłoki i podjedli nieco. Za Zuberecem zaczął się piękny podjazd, który choć na pierwszy rzut oka zdawał się wyczerpujący dawał wiele satysfakcji i na brak energii nikt nie narzekał. Nagrodą był długi i szybki zjazd, który był chyba największą atrakcją dnia.

Podjazdy za Zuberecem © autochton


Widok z przełęczy © autochton


Zboczyliśmy nieco z początkowo zakładanej trasy i wieczorem około 20:30 wylądowaliśmy w Kalamenach gdzie rozbiliśmy się nieopodal gorącego źródła. Czas w nocy umilała nam muzyka nad tymże źródłem odtwarzana z samochodu marki Opel. Na tyle głośna, że niektórzy z nas mieli raczej kiepski sen. Nie mniej poranna kąpiel była warta tych niedogodności.


Wokół Tatr - preludium

Czwartek, 20 sierpnia 2009 | dodano:20.08.2009 | linkuj | komentarze(0)
Kategoria Małopolskie, Śląskie
  d a n e  w y j a z d u
106.00 km
0.00 km teren
06:32 h
16.22 km/h
57.00 vmax
768 m <
Jutro oficjalnie w gronie czterech osób ruszamy na wycieczkę wokół Tatr. Choć zespół spotyka się dopiero jutro, ja swoja wycieczkę mogę uznać za rozpoczętą. Około godziny 5:30 rano ruszyłem z Krakowa Do Radziechów, w rodzinne strony. Trasę tą pokonałem już czwarty raz i za każdym razem "setka" ta robi się przyjemniejsza. Jutro startujemy z Żywca o 8:00 i dalej na Słowację.

W Krakowie przez Ruczaj na Skawinę, dalej Radziszów, Krzywaczka, Biertowice i Harbutowice. Zjazd z przełęczy do Suchej Beskidzkiej, a potem odbicie na mało ruchliwą trasę do Lachowic i dalej do Huciska pod górkę. Potem zjazd do Jeleśni i do Żywca cały czas prostą drogą, skąd już tylko do Radziechów.

Przetestowałem GPS brata przed jutrzejszym wyjazdem i sprawuje się nieźle. Traska zgrana Garminkiem.

Polowanie na kask

Środa, 19 sierpnia 2009 | dodano:20.08.2009 | linkuj | komentarze(0)
Kategoria Po bułki do sklepu
  d a n e  w y j a z d u
15.00 km
0.00 km teren
00:45 h
20.00 km/h
0.00 vmax
m <
Przygotowania do wyjazdu wokół Tatr wymagały zakupu kasku. Przemierzyłem parę sklepów, zakupiłem kilka przydatnych akcesoriów dla kolegi Aleksandra. Resztki asortymentu rowerowego w sklepach, trudno coś znaleźć. Kask namierzyłem przez allegro i udałem się zaraz do sklepu mającego siedzibę parę machnięć pedałem ode mnie. Kask kupiony i działa, to znaczy trzyma się głowy.

Pod górkę i z górki

Wtorek, 18 sierpnia 2009 | dodano:18.08.2009 | linkuj | komentarze(0)
Kategoria Małopolskie
  d a n e  w y j a z d u
34.60 km
14.00 km teren
01:56 h
17.90 km/h
0.00 vmax
m <
Popołudniowy wypad do Lasku Wolskiego z bratem. Zarządził mi trening przed piątkowym wyjazdem w Tatry :] Trzeba więc było trenować podjazdy i zjazdy :) Dlatego też traktuję tą eksplorację leśnych ścieżek jako trening :]

W tygodniu jednak przyjemniej podróżuje się w tym terenie ze względu na mała liczbę spacerowiczów. Bezpieczniej dla nich i dla mnie większa frajda :)

Rura

Poniedziałek, 17 sierpnia 2009 | dodano:17.08.2009 | linkuj | komentarze(0)
Kategoria Po bułki do sklepu
  d a n e  w y j a z d u
10.00 km
0.00 km teren
00:40 h
15.00 km/h
0.00 vmax
m <
Poszukiwanie akcesoriów hydraulicznych do przepychania rur...
(Pół dnia w łazience..)

Kolec w koło kole

Niedziela, 16 sierpnia 2009 | dodano:16.08.2009 | linkuj | komentarze(0)
Kategoria Małopolskie
  d a n e  w y j a z d u
29.00 km
8.00 km teren
01:41 h
17.23 km/h
0.00 vmax
m <
Miała być wycieczka w Dolinę Kobylańską, a na Rząskiej się skończyła. Pojechaliśmy z bratem ścieżką wzdłuż Rudawy, troszkę przez pola i trawy po szyję sięgające. Dotarliśmy do Rząskiej i tam chcieliśmy uzupełnić poziom wody w organizmie w zaprzyjaźnionym zajeździe przy Balickiej. Popijając łyk po łyku brat trafnie zauważył, że chyba ma powietrza w przednim kole. Przyczyna szybko się znalazła, był to mały kolec, który niechybnie przebił oponę i uszkodził dętkę. Tak się złożyło, że żaden z nas nie zabrał zapasu, ani pompki, żaden miłosierny Samarytanin również drogą nie podążał. Bart w MPK, a ja odwrót czerwonym szlakiem do miasta. Na podejmowanie dalszych wypraw chęci na dzień dzisiejszy brakło.

Błądzenie po Lasku Wolskim

Sobota, 15 sierpnia 2009 | dodano:15.08.2009 | linkuj | komentarze(0)
Kategoria Małopolskie
  d a n e  w y j a z d u
37.80 km
16.00 km teren
01:53 h
20.07 km/h
0.00 vmax
m <
Przejażdżka do Lasku Wolskiego. Wpierw nad Wisłą i slalom między piechurami, na Salwator i potem na Przegorzały. Tam zaraz za cudami Szyszko-Bohusza w las. Od tego momentu właściwie krążyliśmy bez celu, po prostu gdzie ścieżka poniesie.

Plusy: szybkie zjazdy, różnorodne podjazdy.

Minusy: dużo spacerowiczów, sytuacja nieprzyjazna dla pieszych jak i rowerzystów.

Efekt: poobcierane nogi, ślady ukąszeń komarów.

Z czystej przyzwoitości

Piątek, 14 sierpnia 2009 | dodano:14.08.2009 | linkuj | komentarze(0)
Kategoria Małopolskie
  d a n e  w y j a z d u
40.00 km
0.00 km teren
01:43 h
23.30 km/h
0.00 vmax
m <
Z czystej przyzwoitości wybrałem się do Tyńca. Rozleniwiam się nieco i brak mi weny na wyjazdy wszelkiej maści, a i za bardzo czasu też nie mogę na nie przeznaczać. W przyszłym tygodniu wreszcie się uda, mam nadzieję zrealizować plan wycieczki wokół Tatr. Start przewidujemy wraz z towarzyszami na piątek 22 sierpnia o godzinie 8.00 z rynku w Żywcu. Tymczasem jednak małe odprężenie. Ech.. czuję te papierochy, ale pisać inaczej mgr nie potrafię.. :/

Dolina Mnikowska

Poniedziałek, 10 sierpnia 2009 | dodano:10.08.2009 | linkuj | komentarze(0)
Kategoria Małopolskie
  d a n e  w y j a z d u
58.25 km
1.00 km teren
02:30 h
23.30 km/h
0.00 vmax
m <
Celem dzisiejszej wycieczki była Dolina Mnikowska. Zachęcony przez współlokatora kolegi ruszyłem w kierunku Mnikowa, miejscowości, której nazwę trudno było mi spamiętać. Dotarłem bez przeszkód, w tych okolicach już kiedyś zdążyłem się zgubić dlatego tym razem problemów nie było :) Wpierw nad Wisłą do toru kajakowego, a następnie kładką wzdłuż autostrady do Piekar, dalej do Liszek, Cholerzyna i wreszcie Mników. Na skrzyżowaniu w Mnikowie skręcamy w prawo i kawałeczek dalej kieruje nas szlak niebieski.

Mijamy zabudowania przeskakujemy na drugą stronę małej rzeczki i wąską ścieżką przez lasek.

Ścieżka w zaroślach © autochton


Po drodze mijamy mniejsze lub większe skały, aż wjeżdżamy w bardziej okazałą część dolinki. Po lewej wita nas ołtarz wkomponowany w zbocze skalne.

Ołtarz © autochton


Postać Matki Boskiej namalowana na skale, albo i nie Matki Boskiej? © autochton


Dolinka sama w sobie nie jest długa, ale za to dość ładnie się prezentuje, dlatego też wizyta tutaj może być u uzpełnieniem popołudniowej wycieczki w okolicy Krakowa.

Dolina Mnikowska © autochton


Dolina Mnikowska © autochton


Ścieżka w kierunku Baczyna © autochton


Na przeciw ołtarza przy ścieżce znajdują się ławeczki, można się rozsiąść i odsapnąć chwil kilka. W czasie kiedy tam byłem jakaś rodzinka rozpaliła sobie grilla. Jest to też całkiem ciekawa propozycja :) Pamiętać jednak należy, że teren ten jest rezerwatem!


Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Autochton.bikestats.pl