Informacje

avatar

Autochton
z miasta Kraków
5727.71 km wszystkie kilometry
629.91 km (11.00%) w terenie
14d 07h 01m czas na rowerze
16.14 km/h avg

Szukaj



baton rowerowy bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl

Znajomi


Welcome to Lebanon

Moje rowery


Archiwum

Wpisy archiwalne w kategorii

Małopolskie

Dystans całkowity:3283.04 km (w terenie 168.00 km; 5.12%)
Czas w ruchu:178:44
Średnia prędkość:18.23 km/h
Maksymalna prędkość:65.00 km/h
Suma podjazdów:7166 m
Suma kalorii:17602 kcal
Liczba aktywności:74
Średnio na aktywność:44.37 km i 2h 26m
Więcej statystyk

Tyniec raz setny

Czwartek, 9 lipca 2009 | dodano:09.07.2009 | linkuj | komentarze(0)
Kategoria Małopolskie
  d a n e  w y j a z d u
34.00 km
0.00 km teren
01:23 h
24.58 km/h
0.00 vmax
m <
Nudno i monotonnie kolejny raz do Tyńca. Wena twórcza się wyczerpała zatem pojechałem do Tyńca. Moja teoria się sprawdza, za każdym razem gdy troszkę postraszy deszczem liczba zwolenników pieszych, rowerowych czy rolkowych wycieczek na tej trasie maleje drastycznie. Wtedy można spokojnie sobie pojechać, nie wpadając jeden na drugiego. Oczywiście zawsze można pojechać dołem, biegnie tam fajna polna droga na prawie całej długości ścieżki. Nic to, przynajmniej zaliczyłem jazdę na dzień dzisiejszy.

Ku rzece

Środa, 8 lipca 2009 | dodano:08.07.2009 | linkuj | komentarze(0)
Kategoria Małopolskie
  d a n e  w y j a z d u
22.54 km
1.00 km teren
01:07 h
20.19 km/h
0.00 vmax
m <
Lenistwo ogarnęło mnie dziś z całej mocy, ledwo zmusiłem się do tego, aby zasiąść na rower. Po paru metrach miałem ochotę zawrócić. Marudziłem cały czas pod nosem, ale mimo wszystko udało się choć trochę przejechać. Ścieżką rowerową nad Wisłą do pętli na Salwatorze, a następnie Św. Bronisławy i Aleją Jerzego Waszyngtona. Kawałek przez las, lądowanie na asfalcie i znów nad Wisłę tylko już drugą stroną. Tu nastąpił powrót na Grzegórzki. To byłoby na tyle dzisiaj. Zabrakło motywacji i chęci.

Kryspinowskie błądzenie

Wtorek, 7 lipca 2009 | dodano:07.07.2009 | linkuj | komentarze(1)
Kategoria Małopolskie
  d a n e  w y j a z d u
55.00 km
3.00 km teren
02:23 h
23.08 km/h
0.00 vmax
m <
Troszkę się zastanawiałem co by dziś począć. Myślałem o Ojcowie, ale byłem tam dwa dni temu, myślałem o Ojcowie inna trasą, ale co za dużo to nie zdrowo. No i zdecydowałem się na Tyniec.. Znowu.. Spokojnie sobie jednak wykalkulowałem, żeby nudno nie było inną drogę powrotną. Podjadę pod klasztor, zawrócę, potem kładką koło autostrady i na Kryspinów.

Na Kryspinów © autochton


Cudnie! Pojechałem. Mój staż w Krakowie to dopiero dwa lata, mogę więc nie znać topografii terenu, choć wydaje mi się, że znawcy większego nie ma :) No i nauczyłem się pokory. Chciałem po najmniejszej linii oporu wjechać triumfalnie do Kryspinowa, a następnie ulicą Królowej Jadwigi powrócić do Krakowa. W tym celu należało się wrócić nieco i wspiąć trochę pod górkę. Ale gdzie tam! Pojechałem na Piekary skręciłem w pierwszą lub drugą w prawo i myślę sobie: "U nas to gdzie się od głównej drogi skręciło to była długa prosta w pole albo do lasu. Będzie jazda w terenie! Przez pola i będe w Kryspinowie" No i była jazda. Wpakowałem się w jakąś zarośniętą łąkę i w moczary. Wygrzebałem się w końcu i wróciłem do punktu wyjścia czyli pod kładkę koło autostrady. Pojechałem więc grzecznie asfaltem wspiąłem się kawałek ul. Księcia Józefa no i dotarłem do Kryspinowa. Byłem tam raz w życiu parę dni wcześniej, zatem okolica w sumie do niczego nie podobna, dlatego też nie skręciłem w odpowiednim momencie i wylądowałem w Liszkach. Drapie się w głowę gdzie ja jestem, pierwsze słyszę. Ale dobry surviwalowiec jest gotowy na wszystko. Pomyślałem, że nie będę zawracać nie po to tyle pedałowałem jakaś inna droga się znajdzie. Rzuciłem okiem na poglądową mapkę wystawioną przed kościołem no i pojechałem w jakimś kierunku, który wydawał się słuszny.

Okolice Liszek © autochton


Tym oto sposobem dotarłem do leżącego tuż obok Cholerzyna, następnie odwiedziłem Budzyń i zawitałem ponownie do Kryspinowa. Później sprawa był już prosta gdyż rozpoznawałem okolicę, Kraków przywitał kilka chwil później.

Z pozoru nudnej wycieczki zrobiła się dość ciekawa, nauczyłem się pokory, ale i dzięki swej ułomności odwiedziłem kilka miejsc, których pewnie w życiu bym nie nawiedził. Za to też lubię rower, że pozwala mi poznawać Kraków i jego okolicę. Mam znajomych, którzy przybyli tu wcześniej ode mnie o kilka lat, mimo tego wiedzą najwyżej jak wygląda centrum, orientują się na Kazimierzu, Podgórze to już za daleko. Ba! Znam i takich, którzy nawet na Wawelu nie byli ;) Gdy mówię im o miejscach dla mnie oczywistych ci wybałuszają gały i mówią, że pierwsze słyszą. Szkoda trochę, tracą sporo.

Grodzisko po 20 latach

Niedziela, 5 lipca 2009 | dodano:05.07.2009 | linkuj | komentarze(0)
Kategoria Małopolskie
  d a n e  w y j a z d u
60.85 km
2.00 km teren
02:50 h
21.48 km/h
0.00 vmax
m <
Spontanicznie wybrałem się do Ojcowa. Nie byłem tam parę ładnych lat, wycieczkę planowałem od dłuższego czasu, wreszcie postanowiłem przejść od słów do czynów. Przy okazji udało mi się trafić do miejsca, które odwiedziłem w dzieciństwie i zapadło głęboko w mojej pamięci.

Tuż za Krakowem, prawdopodobnie ślady po ostatnich ulewach.
Pamiątka po ulewach? © autochton


Po stromym zjeździe przez Wielką Wieś rozpoczyna się podróż Doliną Prądnika.
Dolina Prądnika © autochton


Wszędobylskie dorożki, tym razem pod Bramą Krakowską.
Turystycznie © autochton


Wybierając się do Ojcowa cały czas myślałem o miejscu, które przeszło 20 lat temu odwiedziłem wraz ze swoją siostrą, ciocią i wujkiem (być może ktoś jeszcze z nami był). Jest to jedno z tych miejsc, które robią na dziecku tak duże wrażenie, że to pamięta je przez lata. Wypytywałem niejednokrotnie o nie, opisując wszystko dość szczegółowo, ale nikt nie mógł sobie przypomnieć tego miejsca. Pamiętam dokładnie, że moja siostra, która wtedy studiowała na Akademii Pedagogicznej robiła szkice obelisku, który znajduje się na zdjęciu poniżej. Ja małe pachole również miałem kartkę i ołówek w ręku, niestety rysunek nigdzie się nie zachował. Na miejsce to trafiłem zupełnie przypadkiem, informuje o nim niepozorna tabliczka, na której wspomina się o rzeczonym obelisku. Na pewno dawno znalazłbym informacje na temat tego miejsca gdzieś w sieci, ale nigdy tak na prawdę nie szukałem. W każdym razie uradowałem się, że nie był to wymysł mojej dziecięcej wyobraźni, ruszyłem z miejsca pod górkę przez lasek. Po kilku chwilach dotarłem do kościoła Wniebowzięcia NMP w Grodzisku, za którym znajduje się obelisk. Został wzniesiony w 1687 na pamiątkę zwycięstwa Jana III Sobieskiego pod Wiedniem.
Obelisk © autochton


"Onus meum leve" - "Ciężar mój jest lekki"
Onus meum leve © autochton


Tuż obok znajduje się pustelnia błogosławionej Salomei, do której można zajrzeć przez małą szybkę mieszczącą się w drzwiach.
Pustelnia bł. Salomei © autochton


Po odwiedzeniu i zarazem odczarowaniu miejsca, które tak mocno zapisało się w mojej głowie ruszyłem w drogę powrotną do Krakowa.

Buszowanie po lesie

Sobota, 4 lipca 2009 | dodano:04.07.2009 | linkuj | komentarze(0)
Kategoria Małopolskie
  d a n e  w y j a z d u
41.23 km
20.00 km teren
02:00 h
20.61 km/h
0.00 vmax
m <
Zorganizowaliśmy czteroosobowy skład i ruszyliśmy eksplorować troszkę dziksze rejony Krakowa. Kierunek pętla tramwajowa na Salwatorze, a następnie ulicą Św. Bronisławy i Aleją Jerzego Waszyngtona. Tam nastąpiło dość szybkie odbicie w las i dalej to był już szybki rajd wąskimi ścieżkami wprost do Lasku Wolskiego. Po drodze zgubiliśmy jednego towarzysza, ale doszliśmy do wnioski, że kiedyś w końcu musi się znaleźć i tak też się stało.

W tym miejscu zauważyliśmy braki w składzie, widok sprzyjał oczekiwaniom. Niestety kolega znalazł się nieco później.
Widok na Kraków © autochton


Na chwilę wyjechaliśmy z lasu, popatrzyliśmy w kierunku Tyńca i na stado pasących się baranów kawałek dalej.
Widok w kierunku Tyńca © autochton


Panorama Krakowa z Kopca Piłsudskiego. Jak z każdego miejsca w tym mieście w oczy się rzuca ten gigantyczny balon. Nie wiem już czy to źle, czy dobrze, ale wpisuje się powoli w krajobraz na stałe.
Kraków i cholerny balon, który widać z każdego miejsca... © autochton


Na koniec szybka kąpiel w Błękitnej Lagunie Krakowa, czyli Skałki Twardowskiego.
Błekitna laguna © autochton

Popołudniowa drogówka

Piątek, 3 lipca 2009 | dodano:04.07.2009 | linkuj | komentarze(0)
Kategoria Małopolskie
  d a n e  w y j a z d u
39.80 km
0.00 km teren
01:58 h
20.24 km/h
0.00 vmax
m <
Kolega zaproponował popołudniową trasę po okolicznych krakowskich asfaltach. Wybraliśmy się około godziny osiemnastej. Mieliśmy dość popołudniowego jeżdżenia do Tyńca i z powrotem, zwłaszcza, że ścieżka tam prowadząca jest bardzo oblegana przez podróżnych wszelakiej maści.

Przyjemna pogoda, umiarkowany ruch samochodów, przyjemne dla oka widoki. Podróżowaliśmy drogami, gdyż kolega posiada rower miejski, którym raczej niewygodnie jeździ się po wertepach. Po drodze zaliczyliśmy Klasztor Kamedułów na Bielanach oraz willę w Przegorzałach Adolfa Szyszko-Bohusza, w której aktualnie mieści się Instytut Europeistyki Uniwersytetu Jagiellońskiego. Budowla z dołu wygląda okazale, a widok z jej tarasu, na którym znajduje się restauracja też nie jest gorszy. Przyjemne miejsce na romantyczną kolację :)

Następnie skierowaliśmy się już w domowe strony, żeby następnie oddać się uciechom jakie oferuje Kraków nocą.


Runda Tyniecka

Wtorek, 30 czerwca 2009 | dodano:30.06.2009 | linkuj | komentarze(0)
Kategoria Małopolskie
  d a n e  w y j a z d u
34.60 km
0.00 km teren
01:20 h
25.95 km/h
0.00 vmax
m <
Tradycyjny można powiedzieć wypad do Tyńca idealny, żeby przewietrzyć się nieco po całodniowym opalaniu lica przed komputerem.. Morał jednak ma ta historia, a nawet i dwa: 1) ścieżkami rowerowymi jeździ się kiedy pada, bądź straszy deszczem (dziś była pogoda) 2) Warto zakładać na twarz okulary i oszczędzić życie kilku muchom..

Gdów - Raciborsko - Kraków

Niedziela, 28 czerwca 2009 | dodano:29.06.2009 | linkuj | komentarze(0)
Kategoria Małopolskie
  d a n e  w y j a z d u
41.24 km
0.00 km teren
01:50 h
22.49 km/h
0.00 vmax
m <
Po udanej imprezie w Gdowie ruszyłem w stronę Krakowa nieco inną trasą jak dzień wcześniej. Tym razem po drodze odwiedziłem Raciborsko, gdzie na kilka chwil zatrzymałem się u znajomych. Pogoda dopisywała cały czas, przyjemny chłód, delikatny wiatr i brak opadów. Ruch samochodowy raczej występował falami, za pewne ze względu na niedzielę, ale co ma wisieć nie utonie gdyż w Krakowie już trzeba było się przeciskać między pojazdami. Kraków witał chłodniami kominowymi :)

Brama krakowska ;) © autochton

Gdów - piłka gołonożna

Sobota, 27 czerwca 2009 | dodano:29.06.2009 | linkuj | komentarze(0)
Kategoria Małopolskie
  d a n e  w y j a z d u
35.00 km
0.00 km teren
01:30 h
23.33 km/h
52.00 vmax
m <
Po całym dniu ulewy, około godziny 16 pogoda zrobiła się znośna. Pozwoliło to zapakować się z całym wyposarzeniem na rower i wyruszyć do Gdowa.

Chmury nad Krakowem © autochton


Celem podróży była impreza organizowana przez kolegę ze studiów. Bocznymi drogami dotarłem z Krakowa do Wieliczki, a następnie główną drogą prowadzącą do Gdowa. Ten odcinek nie był zbyt przyjemny. Szybko poruszające się samochody to główny mankament tej trasy. Poza tym kilka sporych podjazdów i przyjemnych szybkich zjazdów.

Pola przed Gdowem © autochton


Główną atrakcją wieczoru był turniej piłki gołonożnej. Zasady: boisko wymiar 5x10m i mokra trawa dla efektownych wślizgów, drużyny trzyosobowe, strój obowiązujący to kąpielówki.

Piłka gołonożna © autochton

Do Tyńca i na Dąbie

Czwartek, 25 czerwca 2009 | dodano:25.06.2009 | linkuj | komentarze(0)
Kategoria Małopolskie
  d a n e  w y j a z d u
53.68 km
3.00 km teren
02:15 h
23.86 km/h
0.00 vmax
m <
Wysoce bezproduktywny dzień poza popołudniem, które spędziłem na rowerze. Po kilku nieznacznych kroplach deszczu, które spadły na chodnik ruszyłem do Tyńca. Pogoda była idealna, ciepło, ale nie za bardzo, lekki przyjemny wiatr.

Wracając z Tyńca tuż pod domostwem doszedłem do wniosku, że nie mam ochoty siedzieć w betonowej kostce i tak z planowanych 30 km zrobiło się ponad 50. Wyruszyłem na przełaj nad Wisłą w kierunku elektrociepłowni, dzięki temu rower nabrał szlachetnego wyrazu zbierając na sobie nieco błota. Wracając zrobiłem jeszcze pętle nad Wisłą. Dużo satysfakcji... Czas odpocząć.

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Autochton.bikestats.pl