Informacje
Autochton z miasta Kraków
5727.71 km wszystkie kilometry
629.91 km (11.00%) w terenie
14d 07h 01m czas na rowerze
16.14 km/h avg
629.91 km (11.00%) w terenie
14d 07h 01m czas na rowerze
16.14 km/h avg
Szukaj
Znajomi
Moje rowery
Archiwum
- 2013, Listopad.4.7
- 2013, Kwiecień.2.3
- 2012, Listopad.2.1
- 2012, Lipiec.3.7
- 2012, Czerwiec.5.7
- 2012, Maj.8.26
- 2012, Kwiecień.13.55
- 2012, Marzec.5.8
- 2011, Październik.2.11
- 2011, Lipiec.5.30
- 2011, Czerwiec.7.33
- 2011, Maj.1.7
- 2011, Kwiecień.8.41
- 2011, Marzec.1.7
- 2011, Styczeń.1.1
- 2010, Październik.3.9
- 2010, Wrzesień.3.10
- 2010, Sierpień.1.6
- 2010, Lipiec.7.27
- 2010, Czerwiec.4.22
- 2010, Maj.11.65
- 2010, Kwiecień.3.16
- 2010, Marzec.6.39
- 2010, Luty.5.25
- 2010, Styczeń.1.1
- 2009, Wrzesień.5.7
- 2009, Sierpień.20.7
- 2009, Lipiec.17.7
- 2009, Czerwiec.9.0
- 2009, Maj.6.0
- 2009, Marzec.1.0
Smog wawelski
Dzisiejszy poranek wyjątkowo rozpoczął się od jazdy na rowerze. Musiałem odwiedzić drukarnię, gdyż pracuję nad projektem kolejnej książki i powoli zbliżamy się do ostatecznej fazy czyli wydruku. Wcześniej na świeczniku był architectourism, a teraz walczę z książką macedońskiego pisarza Aleksandra Prokopieva. Roboty co nie miara i człek nawet czasu nie ma wystawić nos poza cztery ściany, dlatego też padła decyzja żeby ruszyć na wizytację rowerem.
Ruszając z rana byłem przekonany, że otacza mnie mgła, zapomniałem jednak, że w ciągu roku bywają takie okresy (w ten okres właśnie weszliśmy), kiedy to mgłę bardzo łatwo pomylić z smogiem, lub na odwrót.
Rowerem jechałem około ósmej rano, widoczność nieco ograniczona więc narzuciłem na kubraczek kamizelkę odblaskową, żeby mieć na sobie coś jaskrawego. W jednym momencie obsypany byłem czymś w rodzaju śniegu, taka delikatna krupa, trzeba się liczyć z nadejściem białego szaleństwa.
Po powrocie do domu uporządkowałem kilka papierkowych spraw i znowu na rower tym razem do punktu ksero, trasę tą zaliczyłem dwa razy. Stojąc przy ladzie i czekając na swoją kolej do wydruku przypomniałem sobie, że zapomniałem portfela. Na zewnątrz niezbyt miło, ale cóż trzeba było popedałować. Nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło. Trochę fizycznej aktywności skutecznie poprawia samopoczucie.
Tymczasem zupa za oknem wygląda tak, raz gęstsza, raz rzadsza:
Ruszając z rana byłem przekonany, że otacza mnie mgła, zapomniałem jednak, że w ciągu roku bywają takie okresy (w ten okres właśnie weszliśmy), kiedy to mgłę bardzo łatwo pomylić z smogiem, lub na odwrót.
Rowerem jechałem około ósmej rano, widoczność nieco ograniczona więc narzuciłem na kubraczek kamizelkę odblaskową, żeby mieć na sobie coś jaskrawego. W jednym momencie obsypany byłem czymś w rodzaju śniegu, taka delikatna krupa, trzeba się liczyć z nadejściem białego szaleństwa.
Po powrocie do domu uporządkowałem kilka papierkowych spraw i znowu na rower tym razem do punktu ksero, trasę tą zaliczyłem dwa razy. Stojąc przy ladzie i czekając na swoją kolej do wydruku przypomniałem sobie, że zapomniałem portfela. Na zewnątrz niezbyt miło, ale cóż trzeba było popedałować. Nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło. Trochę fizycznej aktywności skutecznie poprawia samopoczucie.
Tymczasem zupa za oknem wygląda tak, raz gęstsza, raz rzadsza:
Smog wawelski© autochton