Informacje
Autochton z miasta Kraków
5727.71 km wszystkie kilometry
629.91 km (11.00%) w terenie
14d 07h 01m czas na rowerze
16.14 km/h avg
629.91 km (11.00%) w terenie
14d 07h 01m czas na rowerze
16.14 km/h avg
Szukaj
Znajomi
Moje rowery
Archiwum
- 2013, Listopad.4.7
- 2013, Kwiecień.2.3
- 2012, Listopad.2.1
- 2012, Lipiec.3.7
- 2012, Czerwiec.5.7
- 2012, Maj.8.26
- 2012, Kwiecień.13.55
- 2012, Marzec.5.8
- 2011, Październik.2.11
- 2011, Lipiec.5.30
- 2011, Czerwiec.7.33
- 2011, Maj.1.7
- 2011, Kwiecień.8.41
- 2011, Marzec.1.7
- 2011, Styczeń.1.1
- 2010, Październik.3.9
- 2010, Wrzesień.3.10
- 2010, Sierpień.1.6
- 2010, Lipiec.7.27
- 2010, Czerwiec.4.22
- 2010, Maj.11.65
- 2010, Kwiecień.3.16
- 2010, Marzec.6.39
- 2010, Luty.5.25
- 2010, Styczeń.1.1
- 2009, Wrzesień.5.7
- 2009, Sierpień.20.7
- 2009, Lipiec.17.7
- 2009, Czerwiec.9.0
- 2009, Maj.6.0
- 2009, Marzec.1.0
Skopje wycieczka po mieście
Witam. Jest 19.03.2012 r. Od dłuższego czasu tutaj nie zaglądałem, czas powoli wrócić do życia sieciowego i rowerowego :) Jeździć owszem jeździłem, ale były to niewarte wspominania wycieczki po bułki do sklepu. Aktualnie pogoda i ruch rowerowy na drogach podpowiadają, że czas najwyższy zabrać się za konkretniejsze przejażdżki. Jest jednak mała przeszkoda, mój rower jakiś czas temu odmówił posłuszeństwa i zażądał nowych części. Tak się złożyło przy okazji, że natrafił się dawca organów w postaci Gianta Reigna 2, będącego własnością znanego i lubianego przez bikestatowiczów Macieja syna Kazimierza herbu Złamana Szprycha (jak zgrabnie ujął to niegdyś w komentarzach maciek320bike). Co więcej najatrakcyjniejszym ze wspomnianych organów okazała się rama. Szanowny kolega zainwestował w sprzęt nieco agresywniejszy, pozwalający mu na dużo szybsze pokonywanie górskich traktów w dół, pod górę trochę bardziej się napoci. Co się dało przełożyłem z poczciwego Felta i zamówiłem kilka części. Ostatnia rzecz, którą muszę zamontować to pancerze do linek. Stare zostają przy felcie gdyż składam go dla mojej dziewczyny Anety. Jeśli macie trochę zbędnych darmowych części chętnie przyjmę i odbiorę osobiście na trasie Kraków – Żywiec. Tak czy siak Giant jeszcze dziś lub jutro będzie sprawny.
Tymczasem wrzucam baaardzo zaległą relację z wakacyjnej przejażdżki po Skopje. Będzie dużo zdjęć i śladowa ilość danych historycznych.
Nasza rowerowa wizyta w stolicy Macedonii była możliwa po pierwsze dzięki mojej dziewczynei Anecie, która stamtąd pochodzi, pod drugie dzięki determinacji mojego brata Tomka, który stwierdził, że wsiadamy w auto, pakujemy rowery na dach i jedziemy przez Bałkany, do organizacji wycieczek to on się nadaje. Pojechała z nami jeszcze koleżanka Joanna i tak jakoś w trójkę udało nam się doturlać w małej Lanci Ypsilon (Aneta dotarła samolotem wcześniej).
Na miejscu zawitaliśmy do mieszkania kolegi Anety, które udostępnił nam na całe dwa tygodnie naszego pobytu. Mieściło się ono w samym centrum miasta, nieopodal parlamentu i na ostatnim piętrze budynku, właściwie to na samym dachu. Mieliśmy więc do dyspozycji wielki „taras” z widokiem na okolicę.
Skopje leży w kotlinie, wokół wszędzie okazałe góry.
Zaraz pod klatką mieliśmy do dyspozycji targowisko ze świeżymi owocami i warzywami, a przede wszystkim arbuzami i melonami, które stały się hitem całej wycieczki. Jako że nie chcę za bardzo się rozpisywać polecam wszystkim program kulinarny Roberta Makłowicza dotyczący Macedonii. Podróż rozpoczyna się właśnie w Skopje w bezpośrednim sąsiedztwie naszej bazy wypadowej. Jedną w głównych atrakcji, na które warto postawić w Macedonii to właśnie kuchnia i mówię to poważanie.
Do pozycji obowiązkowych zaliczam następujące potrawy: turlitawa (pieczone trzy rodzaje mięsa z dużą ilością warzyw), grawcze tawcze (po naszemu fasolka po bretońsku, ale pieczona), wszelkiego rodzaju grillowane mięsa, kebabczinia (kiełbaski z mielonego mięsa), musaka (zapiekanka z ziemniakami i mięsem mielonym), zelnik (drożdżowe ciasto z porami), burek (placek ze specyficznie wyrabianego ciasta). Z racji różnorodności potraw odsyłam do wyżej wspomnianego programu pana Makłowicza:
http://www.tvp.pl/styl-zycia/kuchnia/maklowicz-w-podrozy/wideo/podroz-20-macedonia-w-stolicy-71/2967813?start_rec=24
Warto zobaczyć! :)
Zwiedzanie rozpoczęliśmy do Muzeum Miasta Skopje i tutaj zaczyna się kawałek historii. Instytucja znajduje się w dawnym budynku stacji kolejowej, który podobnie jak większość miasta został zniszczony w trakcie trzęsienia ziemi w 1963. Skopje legło w gruzach grzebiąc ponad tysiąc osób i pozbawiając dachu nad głową od 100 do 200 tysięcy mieszkańców.
Na pamiątkę tego wydarzenia budynek dworca nie został odbudowany. Na pierwszym zdjęciu widać szarą ścianę, na której jeszcze niedawno były wypisane pokrzepiające słowa Tito mówiące, że Skopje zostanie odbudowane. Tak też się stało dzięki innym republikom jugosłowiańskim i pomocy międzynarodowej.
Słowa Tito jeszcze nie dawno można było przeczytać, niestety obecny rząd uznał, że są zbyt związane z komunistyczną przeszłością i jako aspirujący do członkostwa w UE powinni usuwać takie elementy z przestrzeni publicznej. Moim zdaniem w tej sytuacji i w kontekście krajów byłej Jugosławii jest to nie do końca uzasadnione.
Trzeba pamiętać, że „komunizm” w Polsce i „komunizm” w Jugosławii jawił się zupełnie inaczej. Był to kraj otwarty, poziom życia był dużo wyższy niż w krajach z obozu radzieckiego, polityka Jugosławii skutecznie balansowała pomiędzy blokiem wschodnim i zachodnim. Po śmierci Tito w latach osiemdziesiątych walka polityczna i ogólno europejskie ruchy geopolityczne doprowadziły w końcu do tragicznej w skutkach wojny na Bałkanach. Macedonia szczęśliwie uniknęła udziału w wojnie.
Na zegarze dworca widnieje godzina, w której rozpoczęło się trzęsienie ziemi.
W budynku muzeum znajduje się kącik poświęcony towarzyszowi Tito właśnie. Z rozmów z Macedończykami można zauważyć, że wspomniany towarzysz i jego polityka wciąż znajduje uznanie i jest mile wspominana. Nie porównywałbym jednak tego uczucia do polskich sentymentów w stosunku do Edwarda Gierka :) Oto wzruszająca piosenka małej północno koreańskiej dziewczynki przygotowana na powitanie towarzysza Tito w tymże właśnie kraju:
Jak wspomniałem po trzęsieniu ziemi zabrano się za dobudowę miasta. Architekci z całego świata ruszyli z pomocą i zaczęli kreślić plany nowego Skopje. Jednym z głównych architektów, którego projekty zostały zrealizowane był Japończyk Kenzo Tange, twórca między innymi nowego dworca kolejowego i szeregu osiedli mieszkaniowych.
Architektura z tego okresu charakteryzuje się wysokim poziomem, budynki te jednak nie znajdują uznania w oczach władz macedońskich, w dużej mierze zaniedbane stopniowo niszczeją. Znajdziemy tu wiele przykładów architektury brutalizmu, na którą ostatnio zaczyna się polować w Polsce. Ofiarą tych polowań jest dla przykładu dworzec w Katowicach. Ludzie po prostu nie są w stanie wyobrazić sobie, że budynki te po odnowieniu mogą stać się wizytówką każdego miasta. O dziwo polska architektura z tego okresu doceniana jest za granicą, np. Dworzec Główny w Warszawie. Architektura brutalizmu kojarzona jest u nas tylko z komunizmem, pamiętać jednak należy że nurt ten rozwijał się na całym świecie.
Znajdziemy tu również polski akcent w postaci Muzeum Sztuki Współczesnej, którego budowę zaproponował Adolf Cyborowski, po przeprowadzeniu konkursu architektonicznego w Polsce zwyciężył projekt architektów Jerzego Mokrzyńskiego, Eugeniusza Wierzbickiego i Wacława Kliszewskiego.
Oczywiście historia architektury to nie tylko lata siedemdziesiąte, to również czasy współczesne.
Niepokojący jest jednak proceder, który określić można procesem antykizacji, czyli nadawania nowym budowlom form typowych dla dawnych epok. W centrum miasta powstają zatem pseudo antyczne budowle. Jest to prawdopodobnie element polityki władz państwowych, dążących do podkreślenia, że historia narodu macedońskiego jest nieodłącznie związana z tym miejsce. Ofiarą tego procesu padają również budynki z lat siedemdziesiątych, którym dobudowuje się kolumienki i czyni z nich „późne rorkokoko”.
Jest to element walki symbolicznej toczonej głównie z Grecją, która na arenie międzynarodowej nie uznaje nazwy Republika Macedonii (woli używać bardziej zgrabnej nazwy Była Jugosłowiańska Republika Macedonii – w skrócie FYROM). W ten sposób podkopują domniemane słowiańskie korzenie Aleksandra Macedońskiego, dlatego też Macedończycy postanowili na złość swoim sąsiadom postawić w centrum miasta ogromny jego pomnik.
Budowla jest co prawda trochę nieproporcjonalna do placu, na którym została wzniesiona i delikatnie mówiąc trochę kiczowata, stanowi jednak dumę lokalnych włodarzy :)
Żeby sławić dobre imię Macedonii, wypadałoby też postawić w stolicy łuk triumfalny na wypadek jakiegoś triumfu, który zawsze może się przytrafić. Wiadomo, że lepiej nosić niż się prosić.
Trochę sobie kpię w tym momencie, ale uwierzcie mi, że mieszkańcy Skopje nie zostawiają suchej nitki na pomysłach władz. Swego czasu wybuchła wielka afera dotycząca inwestycji w stolicy, dotycząca swoistej „pomnikomanii” kosztującej kupę kasy wydanej głównie za granicą. Skopje stało się miastem tysiąca pomników, są wszędzie, człowiek otwiera lodówkę, a tam pomnik. Na placu centralnym miasta nad rzeką Vardar, człowiek zapatrzony w wyżej wspomnianego Aleksandra, potyka się o nieco mniejszych towarzyszy, królów, powstańców, kochanków i kto wie kogo jeszcze. Mówię to poważnie, nagromadzenie pomników i rzeźb w tym miejscu i ich różnorodność pod względem formy jest powalająca.
Poniższy przykład jest chyba najmilszy dla oka.
Uwiecznienia w meatlu doczekały się nawet galerianki :)
Poniżej widok na główny plac z kamiennego mostu, jednej z najciekawszych atrakcji turystycznych miasta.
W tym momencie przekraczamy rzekę Vardar i udajemy się do zabytkowej części miasta zwanej Турска Чаршија (Turska Czarszija – nie zawracam sobie głowy teraz poprawną transkrypcją na polski). Po tej stronie rzeki znajduje się jedna ze starszych cerkwi w Skopje (pod wezwaniem św. Dimitria) pochodzi z XVIII wieku.
Na wzgórzu znajduje się twierdza Kale pochodząca z czasów władzy tureckiej, podobnie jak wcześniej wspomniany kamienny most postawiony przez sułtana Mehmada II zwanego Zdobywcą. W miejscu tym pierwsze zabudowania forteczne wzniesione były już w VI wieku, obecna budowla została odbudowana w XIV wieku po przybyciu Turków na te tereny. Zabawili tutaj na dłużej…
Charakterystyczne dla tej części miasta są wąskie zabytkowe uliczki, stragany handlowe kuszące przechodzących turystów i mieszkańców. Przy poniższym placu za murem po lewej stronie znajduje się cerkiew postawiona za czasów tureckich. Szesnastowieczne prawo pozwalało na budowę świątyń nie będących muzułmańskimi, jednakże obiekty te nie mogły być wyższe od minaretów. Z tego powodu wejście do niej znajduje się poniżej poziomu terenu. Znajduje się tam okazały, misternie zdobiony drewniany ołtarz.
Znajdziemy tu nieco street artu jeśli ktoś się uważnie rozglądać będzie.
Z całą pewnością bez problemu znajdziemy warsztaty dorabiające klucze. Brat mój nie mógł się nadziwić ilości tychże.
W Skopje znajduje się największa na Bałkanach dzielnica cygańska o nazwie Szutka. Romowie oczywiście mieszkają w różnych częściach miasta, spacerując po mieście można natrafić niespodziewanie również na miejsca takie jak poniższe. Bo czymże byłby cygan beż konia? :)
Stolica Macedonii jest miejscem dość przyjaznym dla rowerzystów, znajdziemy tutaj dużo ścieżek rowerowych. Poruszanie się po mieście rowerem nie jest trudne i stosunkowo bezpieczne, co prawda kierowcy samochodów są nieco mniej przewidywalni niż w Polsce dlatego na drodze trzeba nieco uważać.
Co więcej jeśli macie ochotę na chłodne piwko gdzieś na skwerku, w cieniu parku lub spacerując wokół wielkiego Aleksandra, nie ma z tym problemu, picie alkoholu w miejscach publicznych jest dozwolone :)
Tymczasem wrzucam baaardzo zaległą relację z wakacyjnej przejażdżki po Skopje. Będzie dużo zdjęć i śladowa ilość danych historycznych.
Nasza rowerowa wizyta w stolicy Macedonii była możliwa po pierwsze dzięki mojej dziewczynei Anecie, która stamtąd pochodzi, pod drugie dzięki determinacji mojego brata Tomka, który stwierdził, że wsiadamy w auto, pakujemy rowery na dach i jedziemy przez Bałkany, do organizacji wycieczek to on się nadaje. Pojechała z nami jeszcze koleżanka Joanna i tak jakoś w trójkę udało nam się doturlać w małej Lanci Ypsilon (Aneta dotarła samolotem wcześniej).
Na miejscu zawitaliśmy do mieszkania kolegi Anety, które udostępnił nam na całe dwa tygodnie naszego pobytu. Mieściło się ono w samym centrum miasta, nieopodal parlamentu i na ostatnim piętrze budynku, właściwie to na samym dachu. Mieliśmy więc do dyspozycji wielki „taras” z widokiem na okolicę.
Widok z dachu© autochton
Skopje leży w kotlinie, wokół wszędzie okazałe góry.
Targowisko© autochton
Zaraz pod klatką mieliśmy do dyspozycji targowisko ze świeżymi owocami i warzywami, a przede wszystkim arbuzami i melonami, które stały się hitem całej wycieczki. Jako że nie chcę za bardzo się rozpisywać polecam wszystkim program kulinarny Roberta Makłowicza dotyczący Macedonii. Podróż rozpoczyna się właśnie w Skopje w bezpośrednim sąsiedztwie naszej bazy wypadowej. Jedną w głównych atrakcji, na które warto postawić w Macedonii to właśnie kuchnia i mówię to poważanie.
Do pozycji obowiązkowych zaliczam następujące potrawy: turlitawa (pieczone trzy rodzaje mięsa z dużą ilością warzyw), grawcze tawcze (po naszemu fasolka po bretońsku, ale pieczona), wszelkiego rodzaju grillowane mięsa, kebabczinia (kiełbaski z mielonego mięsa), musaka (zapiekanka z ziemniakami i mięsem mielonym), zelnik (drożdżowe ciasto z porami), burek (placek ze specyficznie wyrabianego ciasta). Z racji różnorodności potraw odsyłam do wyżej wspomnianego programu pana Makłowicza:
http://www.tvp.pl/styl-zycia/kuchnia/maklowicz-w-podrozy/wideo/podroz-20-macedonia-w-stolicy-71/2967813?start_rec=24
Warto zobaczyć! :)
Widok na okolicę© autochton
Zwiedzanie rozpoczęliśmy do Muzeum Miasta Skopje i tutaj zaczyna się kawałek historii. Instytucja znajduje się w dawnym budynku stacji kolejowej, który podobnie jak większość miasta został zniszczony w trakcie trzęsienia ziemi w 1963. Skopje legło w gruzach grzebiąc ponad tysiąc osób i pozbawiając dachu nad głową od 100 do 200 tysięcy mieszkańców.
Na pamiątkę tego wydarzenia budynek dworca nie został odbudowany. Na pierwszym zdjęciu widać szarą ścianę, na której jeszcze niedawno były wypisane pokrzepiające słowa Tito mówiące, że Skopje zostanie odbudowane. Tak też się stało dzięki innym republikom jugosłowiańskim i pomocy międzynarodowej.
Słowa Tito jeszcze nie dawno można było przeczytać, niestety obecny rząd uznał, że są zbyt związane z komunistyczną przeszłością i jako aspirujący do członkostwa w UE powinni usuwać takie elementy z przestrzeni publicznej. Moim zdaniem w tej sytuacji i w kontekście krajów byłej Jugosławii jest to nie do końca uzasadnione.
Trzeba pamiętać, że „komunizm” w Polsce i „komunizm” w Jugosławii jawił się zupełnie inaczej. Był to kraj otwarty, poziom życia był dużo wyższy niż w krajach z obozu radzieckiego, polityka Jugosławii skutecznie balansowała pomiędzy blokiem wschodnim i zachodnim. Po śmierci Tito w latach osiemdziesiątych walka polityczna i ogólno europejskie ruchy geopolityczne doprowadziły w końcu do tragicznej w skutkach wojny na Bałkanach. Macedonia szczęśliwie uniknęła udziału w wojnie.
Muzeum miejskie© autochton
Na zegarze dworca widnieje godzina, w której rozpoczęło się trzęsienie ziemi.
Ruiny dworca© autochton
Muzeum© autochton
W budynku muzeum znajduje się kącik poświęcony towarzyszowi Tito właśnie. Z rozmów z Macedończykami można zauważyć, że wspomniany towarzysz i jego polityka wciąż znajduje uznanie i jest mile wspominana. Nie porównywałbym jednak tego uczucia do polskich sentymentów w stosunku do Edwarda Gierka :) Oto wzruszająca piosenka małej północno koreańskiej dziewczynki przygotowana na powitanie towarzysza Tito w tymże właśnie kraju:
Kącik poświęcony towarzyszowi Tito© autochton
Jak wspomniałem po trzęsieniu ziemi zabrano się za dobudowę miasta. Architekci z całego świata ruszyli z pomocą i zaczęli kreślić plany nowego Skopje. Jednym z głównych architektów, którego projekty zostały zrealizowane był Japończyk Kenzo Tange, twórca między innymi nowego dworca kolejowego i szeregu osiedli mieszkaniowych.
Architektura z tego okresu charakteryzuje się wysokim poziomem, budynki te jednak nie znajdują uznania w oczach władz macedońskich, w dużej mierze zaniedbane stopniowo niszczeją. Znajdziemy tu wiele przykładów architektury brutalizmu, na którą ostatnio zaczyna się polować w Polsce. Ofiarą tych polowań jest dla przykładu dworzec w Katowicach. Ludzie po prostu nie są w stanie wyobrazić sobie, że budynki te po odnowieniu mogą stać się wizytówką każdego miasta. O dziwo polska architektura z tego okresu doceniana jest za granicą, np. Dworzec Główny w Warszawie. Architektura brutalizmu kojarzona jest u nas tylko z komunizmem, pamiętać jednak należy że nurt ten rozwijał się na całym świecie.
Budynki mieszkalne Kenzo Tange© autochton
Architekt Tomcze w swoim żywiole© autochton
Znajdziemy tu również polski akcent w postaci Muzeum Sztuki Współczesnej, którego budowę zaproponował Adolf Cyborowski, po przeprowadzeniu konkursu architektonicznego w Polsce zwyciężył projekt architektów Jerzego Mokrzyńskiego, Eugeniusza Wierzbickiego i Wacława Kliszewskiego.
Muzeum Sztuki Współczesnej (to na szczycie)© autochton
Muzeum Sztuki Współczesnej© autochton
Wnętrze muzeum© autochton
Macedońska Opera i Balet© autochton
Brutal macednośki© autochton
Oczywiście historia architektury to nie tylko lata siedemdziesiąte, to również czasy współczesne.
Architektura współczesna© autochton
Stadion - Vardar Skopje© autochton
Niepokojący jest jednak proceder, który określić można procesem antykizacji, czyli nadawania nowym budowlom form typowych dla dawnych epok. W centrum miasta powstają zatem pseudo antyczne budowle. Jest to prawdopodobnie element polityki władz państwowych, dążących do podkreślenia, że historia narodu macedońskiego jest nieodłącznie związana z tym miejsce. Ofiarą tego procesu padają również budynki z lat siedemdziesiątych, którym dobudowuje się kolumienki i czyni z nich „późne rorkokoko”.
Jest to element walki symbolicznej toczonej głównie z Grecją, która na arenie międzynarodowej nie uznaje nazwy Republika Macedonii (woli używać bardziej zgrabnej nazwy Była Jugosłowiańska Republika Macedonii – w skrócie FYROM). W ten sposób podkopują domniemane słowiańskie korzenie Aleksandra Macedońskiego, dlatego też Macedończycy postanowili na złość swoim sąsiadom postawić w centrum miasta ogromny jego pomnik.
Aleksander Macedoński© autochton
Budowla jest co prawda trochę nieproporcjonalna do placu, na którym została wzniesiona i delikatnie mówiąc trochę kiczowata, stanowi jednak dumę lokalnych włodarzy :)
Żeby sławić dobre imię Macedonii, wypadałoby też postawić w stolicy łuk triumfalny na wypadek jakiegoś triumfu, który zawsze może się przytrafić. Wiadomo, że lepiej nosić niż się prosić.
Łuk triumfalny© autochton
Trochę sobie kpię w tym momencie, ale uwierzcie mi, że mieszkańcy Skopje nie zostawiają suchej nitki na pomysłach władz. Swego czasu wybuchła wielka afera dotycząca inwestycji w stolicy, dotycząca swoistej „pomnikomanii” kosztującej kupę kasy wydanej głównie za granicą. Skopje stało się miastem tysiąca pomników, są wszędzie, człowiek otwiera lodówkę, a tam pomnik. Na placu centralnym miasta nad rzeką Vardar, człowiek zapatrzony w wyżej wspomnianego Aleksandra, potyka się o nieco mniejszych towarzyszy, królów, powstańców, kochanków i kto wie kogo jeszcze. Mówię to poważnie, nagromadzenie pomników i rzeźb w tym miejscu i ich różnorodność pod względem formy jest powalająca.
Skopje - plac budowy© autochton
Pomnikomania© autochton
Poniższy przykład jest chyba najmilszy dla oka.
Zapraszamy do kąpieli© autochton
Zapraszamy do kąpieli part. 2© autochton
Uwiecznienia w meatlu doczekały się nawet galerianki :)
Galerianki© autochton
Poniżej widok na główny plac z kamiennego mostu, jednej z najciekawszych atrakcji turystycznych miasta.
Plac w centrum Skopje, w tle góra Vodno© autochton
W tym momencie przekraczamy rzekę Vardar i udajemy się do zabytkowej części miasta zwanej Турска Чаршија (Turska Czarszija – nie zawracam sobie głowy teraz poprawną transkrypcją na polski). Po tej stronie rzeki znajduje się jedna ze starszych cerkwi w Skopje (pod wezwaniem św. Dimitria) pochodzi z XVIII wieku.
Wnętrze cerkwi© autochton
Na wzgórzu znajduje się twierdza Kale pochodząca z czasów władzy tureckiej, podobnie jak wcześniej wspomniany kamienny most postawiony przez sułtana Mehmada II zwanego Zdobywcą. W miejscu tym pierwsze zabudowania forteczne wzniesione były już w VI wieku, obecna budowla została odbudowana w XIV wieku po przybyciu Turków na te tereny. Zabawili tutaj na dłużej…
W drodze do tureckiej części miasta© autochton
Meczet© autochton
Charakterystyczne dla tej części miasta są wąskie zabytkowe uliczki, stragany handlowe kuszące przechodzących turystów i mieszkańców. Przy poniższym placu za murem po lewej stronie znajduje się cerkiew postawiona za czasów tureckich. Szesnastowieczne prawo pozwalało na budowę świątyń nie będących muzułmańskimi, jednakże obiekty te nie mogły być wyższe od minaretów. Z tego powodu wejście do niej znajduje się poniżej poziomu terenu. Znajduje się tam okazały, misternie zdobiony drewniany ołtarz.
Spacerem po starówce© autochton
Wąskie uliczki i mini kamienice© autochton
Wszędobylskie stragany© autochton
Znajdziemy tu nieco street artu jeśli ktoś się uważnie rozglądać będzie.
Odrobina street artu© autochton
Z całą pewnością bez problemu znajdziemy warsztaty dorabiające klucze. Brat mój nie mógł się nadziwić ilości tychże.
Dorób sobie kluczyk© autochton
W Skopje znajduje się największa na Bałkanach dzielnica cygańska o nazwie Szutka. Romowie oczywiście mieszkają w różnych częściach miasta, spacerując po mieście można natrafić niespodziewanie również na miejsca takie jak poniższe. Bo czymże byłby cygan beż konia? :)
Cygańskie konie© autochton
Stolica Macedonii jest miejscem dość przyjaznym dla rowerzystów, znajdziemy tutaj dużo ścieżek rowerowych. Poruszanie się po mieście rowerem nie jest trudne i stosunkowo bezpieczne, co prawda kierowcy samochodów są nieco mniej przewidywalni niż w Polsce dlatego na drodze trzeba nieco uważać.
Co więcej jeśli macie ochotę na chłodne piwko gdzieś na skwerku, w cieniu parku lub spacerując wokół wielkiego Aleksandra, nie ma z tym problemu, picie alkoholu w miejscach publicznych jest dozwolone :)
komentarze
angelino | 19:29 poniedziałek, 19 marca 2012 | linkuj
Autohton, znakomitą relację zamieściłeś, poprzednicy już pisali o tym. Macedonia jest bardzo mało u nas znana, w mediach o niej prawie nie słyszymy. Przejeżdżałem kilka razy samochodem, nie było czasu na zwiedzanie (a raczej zabrakło zainteresowania), teraz postąpiłbym inaczej. Pozdrawiam Cię serdecznie.
niradhara | 17:47 poniedziałek, 19 marca 2012 | linkuj
Arcyciekawy wpis. Może i dobrze, że dodany z poślizgiem, bo w lipcu gdy na BS pojawia się dużo relacji, mógłby nie zostać zauważony i doceniony.
shem | 15:12 poniedziałek, 19 marca 2012 | linkuj
Ale miałeś poślizg z dodaniem wpisu ;-)
Oczywiście żartuję, artykuł jest bardzo ciekawy. Dowiedziałem się dużo o Skopje. Chętnie przeczytam więcej, zwiedzaj :-)
No i czekam na Twój nowy rower.
Komentuj
Oczywiście żartuję, artykuł jest bardzo ciekawy. Dowiedziałem się dużo o Skopje. Chętnie przeczytam więcej, zwiedzaj :-)
No i czekam na Twój nowy rower.