Informacje

avatar

Autochton
z miasta Kraków
5727.71 km wszystkie kilometry
629.91 km (11.00%) w terenie
14d 07h 01m czas na rowerze
16.14 km/h avg

Szukaj



baton rowerowy bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl

Znajomi


Welcome to Lebanon

Moje rowery


Archiwum

Skrzyczne w zupie

Niedziela, 2 maja 2010 | dodano:02.05.2010 | linkuj | komentarze(15)
Kategoria Śląskie
  d a n e  w y j a z d u
31.60 km
20.00 km teren
02:26 h
12.99 km/h
52.00 vmax
982 m <
Po dłuższej przerwie znowu na rowerze. Weekend majowy nie wypalił, ale nie do końca. Wczoraj w planie był wyjazd do Zwardonia i powrót do Radziechów przez góry, ale ze względu na pogodę zakończyło się wycieczką samochodową do Ostrawy.

Mimo ponurej pogody za oknem postanowiłem się jednak gdzieś pofatygować, wyposażyłem się w giepsa i pojechałem w kierunku Skrzycznego z cichym zamiarem wjechania na sam szczyt.

Początek nie był zachęcający gdyż obrałem trasę z Radziechów do Ostrego przez pola, zaowocowało to szybkim obłoceniem kół i spowolnieniem roweru. Trochę to zmniejszyło mój zapał, ale na Skrzyczne prowadzi utwardzona droga, a nie polne błoto.

Błoto © autochton

Ze szczytu Kopy cel wycieczki wyglądał następująco, czyli nie wyglądał wcale.

Skrzyczne w zupie © autochton


Podobnie najbliższa okolica.

Kopiec © autochton

Dotarłem do Ostrego i potem w las. Po drodze trochę piechurów, a nieco wyżej trafiłem na trzech rowerzystów. Na początku trasy trochę padało, ale deszcz lądujący na ubraniu momentalnie parował. Całą trasę, zwłaszcza po wjechaniu w największą mgłę/chmurę, było potwornie duszno i wilgotno.

W drodze © autochton

Po drodze zaliczyłem tylko kilka krótkich przystanków, żeby uzupełnić płyny tak szybko z ciała uchodzące. Widoczność ograniczała się do około 20 metrów, chwilami nawet bardziej.

Rower w zupie © autochton

Na samym szczycie z widocznością było jeszcze gorzej. Nie było widać wieży przekaźnikowej mimo, że stałem w jej bezpośrednim sąsiedztwie. W takich warunkach można było się zgubić kilka metrów od schroniska :)

Na szczycie Skrzycznego © autochton

Na górze szybka przebierka w suche ciuchy i wchłanianie kilku dodatkowych kalorii zabranych ze sobą w postaci ciastek i placków. Zjazd już nieco inną trasą, tak jak widać na mapce, szybko i prawie wygodnie. Nie zabrałem okularów i do teraz mam w oczach jakieś drobinki, których nie mogę wciągnąć.



Podsumowując wycieczka mimo pogody pod psem udana. Wniosek taki: nie warto się zrażać dziadostwem za oknem :)


komentarze
tivig
| 05:12 środa, 5 maja 2010 | linkuj Chodziło mi o to żebyś nie wziął czegoś takiego http://www.met-helmets.com/home.jsp?idrub=10653 To nie jest full-face, tzn jest ale nie do końca. To zwykły kask z doczepianą szczęką. Ale ta szczęka jak widać nie wygląda zbyt solidnie.
tivig
| 18:43 wtorek, 4 maja 2010 | linkuj No wiadomo że full-face jest bezpieczniejszy, ale warto też mieć zwykły dobry kask, nie zawsze jeździ się w ekstremalne tereny :). Ja z pewnością zakupię full-face, ale nie teraz.

Acha i jeśli już chcesz ochronę na szczękę to nie bierz zwykłego kasku ze szczęką tylko prawdziwy full-face. Czytałem kilka opinii i ludzie piszą że taki zwykły kask z doczepianą szczęką może przysporzyć więcej kłopotu niż ochrony. Ale wiadomo że ile ludzi tyle opinii.
shem
| 17:12 wtorek, 4 maja 2010 | linkuj W górach nawet jak nic nie widać to i ta jest klimatycznie :-) A okulary i tak zbierałyby całą mgłę ze szlaku.
Autochton
| 14:24 wtorek, 4 maja 2010 | linkuj tivig - Na podjazdach taką kolubryne zawsze można ściągnąć. Tak np. robi kumpel z bratem, zakładają tylko na zjazdy. Jak się w takim wyłożysz to zawsze bezpieczniej. Bracik wie bo raz prawie się szczęki pozbawił :]
tivig
| 13:22 wtorek, 4 maja 2010 | linkuj Ja już zamówiłem kask, też nie jakiś super extra, ale do enduro się nada idealnie. Myślałem nad full-face, ale doszedłem do wniosku że przy moim stylu jazdy raczej odpada, przynajmniej na razie. Chyba zbyt nie wygodny by był podczas podchodzenia i cięższych podjazdów. Za to wziąłem ochraniacze na kolana, powinny się przydać. Zwłaszcza że kilka gleb już zaliczyłem i za każdym razem właśnie na kolana.

Dzisiaj kolejny dzień we mgle. Do tego L4 się skończyło i trzeba wracać na trzecią zmianę do roboty :/. Zaczynam łapać doła.
kondzios230
| 12:11 wtorek, 4 maja 2010 | linkuj Melduję, że Szyndzielnia również w niedzielę była pokryta zupą, na szczęście przed zjazdem widoczność się polepszyła.
Gratulację za chęć wyrwania się mimo pogody. Boję się myśleć ilu rowerzystów będzie w górach, kiedy pogoda się polepszy :)
Autochton
| 07:58 wtorek, 4 maja 2010 | linkuj tivig - Ja kask posiadam, ale taki najprostszy. Po tym jednak jak oswoiłem się z nowym rowerem i jego możliwościami powoli moje przejażdżki zmieniają się w szalone zjazdy po czymkolwiek. Po ostatnich wybrykach poważnie się zastanawiam nad kupnem kasku ze szczęką.

Przyznaję dalej, że stracenie wzroku przy prędkości dochodzącej do 50 km/h nie jest rzeczą najprzyjemniejszą :] Cały następny dzień oczy mnie bolały...

robin - Kółka na szczęście wyglądały tak tylko na początku wycieczki dalej to praktycznie autostrada w terenie :)

niradhara - Jak już się wjedzie w taką chmurkę to całkiem przytulnie się robi :]
robin
| 07:11 wtorek, 4 maja 2010 | linkuj Zupa była prawie wszędzie, ja miałem ją na Wielkiej Czantorii. A koła bardzo ładnie utożsamiły się z podłożem :> Pozdrowienia z Krakowa
niradhara
| 05:15 wtorek, 4 maja 2010 | linkuj Kiedy góry giną we mgle, motywacja do jazdy zawsze spada, a jednak właśnie wtedy wydają się szczególnie tajemnicze i groźne :)
tivig
| 00:07 wtorek, 4 maja 2010 | linkuj Cholera by to. Wygląda na to że tylko ja zmarnowałem cały weekend :(. Gdybym miał już ten pieprzony kask i ochraniacze na kolana to też bym wyjechał nie patrząc na pogodę. Ale już zamówiłem sprzęt i myślę że w ciągu tygodnia będę go miał, może do tej pory pogoda też się poprawi. A jazda bez szkieł to tragedia, błoto chlapiące po oczach, muszki wpadające w źrenice, a jak uderzy w oko jakiś większy owad to przymusowy postój, nienawidzę tego, zwłaszcza że często na zjazdach nie ma możliwości zatrzymania się a z przymrużonym okiem ciężko zjeżdżać dalej. Okulary to podstawa :).
Kajman
| 22:34 poniedziałek, 3 maja 2010 | linkuj Mistyczne i wspaniałe:)
wojtas71
| 22:03 niedziela, 2 maja 2010 | linkuj Gratki za determinacje, wyjazd w takie warunki pogodowo-terenowe ;)
Pozdrowerek :)
Autochton
| 21:37 niedziela, 2 maja 2010 | linkuj feels3 - Uuuuuu. No to nieźle... Tak się właśnie zastanawiałem co też mnie może w takiej zupie spotkać, ale nic nie wskazywało na jakieś zagrożenie. Zasadniczo było ciepło, wręcz duszno i zero wiatru nawet na szczycie, deszcz pokropił w zasadzie tylko na dole.
feels3
| 21:27 niedziela, 2 maja 2010 | linkuj Widzę uparcie do celu bez względu na pogodę :D
Powiem Ci że ryzykowałeś, bo tam że chłodniej to nic, ale w Bielsku przez kilka krótkich chwil waliło piorunami.
k4r3l
| 20:01 niedziela, 2 maja 2010 | linkuj myśmy się pogodą zrazili, chociaż mniej padało niż wczoraj:) skończyło się na piwku, 0,7 wyborowej, karczku z grilla i kończeniu flagi na koncert ac/dc :) gratki z ten wyjazd!
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa ieini
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Autochton.bikestats.pl