Informacje

avatar

Autochton
z miasta Kraków
5727.71 km wszystkie kilometry
629.91 km (11.00%) w terenie
14d 07h 01m czas na rowerze
16.14 km/h avg

Szukaj



baton rowerowy bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl

Znajomi


Welcome to Lebanon

Moje rowery


Archiwum

Mokre siedzenie

Poniedziałek, 22 lutego 2010 | dodano:22.02.2010 | linkuj | komentarze(8)
Kategoria Małopolskie
  d a n e  w y j a z d u
18.21 km
0.00 km teren
01:07 h
16.31 km/h
0.00 vmax
m <
Krakowskie przedpołudnie prezentowało się na tyle zachęcająco, że zamiast wytrwale zajmować się sprawami ważnymi, postanowiłem wybrać się na małą przejażdżkę. Okazja była dobra, żeby sprawdzić co jeszcze w rowerze nie tak funkcjonuje, gdyż dotychczas, od przejęcia go od brata, poza dwoma wypadami na odległość nie większą niż 2 km, nie miałem okazji sprawdzić roweru w praktyce.

Wybór padł na mój standardowy szlak w kierunku Tyńca. Stare chińskie przysłowie mówi: jak nie masz nic do powiedzenia to powiedz chińskie przysłowie; jak nie wiesz gdzie jechać jedź do Tyńca. Wybrałem się chyba nie najszczęśliwszą trasą, gdyż pojechałem wałami nad Wisłą. Duże kałuże, pluskanie i plaskanie sprawiły, że po krótkiej chwili moje plecy jak i siedzenie namokły do granic możliwości. Chciałem przed wyjazdem wpakować się w nieprzemakalne spodnie, ale że sztuczne są do bólu bałem się przegrzania udek i łydek, wybór padł na stare przykrótkie gacie przybrudzone domestosem.

Na Tyniec © autochton


Pogoda przepiękna, rower też sprawował się nieźle poza jedną małą niedogodnością przy zmianie przedniej przeżytki. Cudna nawierzchnia ścieżki rowerowej wytrzepała mi ręce jak należy. Ostatni raz do tego doszło podczas jazdy Skrzyczne - Radziechowy po wierzchołkach gór.

Most © autochton


Daleko choćby z racji przemoknięcia nie jechałem, zawinąłem do malowniczego mostku i na powrót do domu. Po dłuższej rowerowej przerwie trudno będzie wrócić do wiosenno-letniej formy, ale krok po kroku na pewno rozkręcę swoje nożyska i nie tylko.

Ulubiona kupa złomu w okolicy © autochton


Na koniec wracając przez Podgórze, wyjechałem na most Kotlarski i chwilkę popatrzyłem na swoje ulubione złomowisko, które kojarzy mi się nieustannie z książką William'a Wharton'a "Dom na Sekwanie". Szybka fotka telefonem i do domu na obiad.

Jutro mijają dwa tygodnie bez palenia, mam nadzieję, że rower w walce mi dopomoże :)


komentarze
Autochton
| 18:24 poniedziałek, 22 lutego 2010 | linkuj Dziękuję wszystkim za wsparcie :)
Odkładam więc na papierosy, żeby kupić sobie błotniki :)
Kajman
| 18:03 poniedziałek, 22 lutego 2010 | linkuj Tobie też polecę błotniki:)
Kosztują tyle co parę paczek fajek:)
niradhara
| 17:42 poniedziałek, 22 lutego 2010 | linkuj Sekret udanego rzucania (wiem to z własnego doświadczenia) polega na tym, że nie trzeba chcieć rzucić, tylko nie chcieć palić. To wbrew pozorom wcale nie jest to samo. Ja pewnego dnia powiedziałam sobie, że to przestało być modne, a paląca kobieta "pachnie" odpychająco i tak mnie ta myśl zniechęciła mnie do papierosów tak dalece, że rzuciłam z dnia na dzień, nie czując głodu nikotynowego i nie przybierając na wadze nawet kilograma. Życzę Ci z całego serca, by i Tobie się udało :)))
robin
| 17:40 poniedziałek, 22 lutego 2010 | linkuj Droga na Tyniec zmasakrowana, ciekawe kiedy będzie sucha?
sebula
| 15:37 poniedziałek, 22 lutego 2010 | linkuj A ja nie paliłem a i tak przytyłem :)

Gorsze to mokre siedzenie - szlag mnie trafia jak wychodzę na rower i co chwilę trzeba ściskać klameczkę bo dziura lub kałuża głęboka po korby...
Dynio
| 15:13 poniedziałek, 22 lutego 2010 | linkuj Ja przestałem 4 (cztery lata) temu było ciężko i to bardzo ale kiedy mówiłem sobie "nie dam rady idę do kiosku,zapalę jednego będzie mi lepiej" siadałem na rower i starałem jechać tak długo aż mi minie.Dziś wiem że było warto walczyć.Wytrwaj w postanowieniu będę trzymał kciukihttp://statichg.demotywatory.pl/uploads/201002/1266839960_by_botakchceikoniec_500.jpg
Autochton
| 15:10 poniedziałek, 22 lutego 2010 | linkuj Mi przytycie nie zaszkodzi ;) Wręcz przeciwnie, Pudzianem nie jestem ;)
klosiu
| 15:09 poniedziałek, 22 lutego 2010 | linkuj Dwa tygodnie to juz z gorki z rzucaniem. Rower bardzo pamaga w kwestii nieprzytycia po rzuceniu, wiem z wlasnego doswiadczenia ;).
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa marli
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Autochton.bikestats.pl