Informacje

avatar

Autochton
z miasta Kraków
5727.71 km wszystkie kilometry
629.91 km (11.00%) w terenie
14d 07h 01m czas na rowerze
16.14 km/h avg

Szukaj



baton rowerowy bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl

Znajomi


Welcome to Lebanon

Moje rowery


Archiwum

Wpisy archiwalne w miesiącu

Maj, 2010

Dystans całkowity:225.19 km (w terenie 28.00 km; 12.43%)
Czas w ruchu:09:50
Średnia prędkość:17.82 km/h
Maksymalna prędkość:52.00 km/h
Suma podjazdów:982 m
Liczba aktywności:10
Średnio na aktywność:22.52 km i 1h 05m
Więcej statystyk

Skrzyczne w zupie

Niedziela, 2 maja 2010 | dodano:02.05.2010 | linkuj | komentarze(15)
Kategoria Śląskie
  d a n e  w y j a z d u
31.60 km
20.00 km teren
02:26 h
12.99 km/h
52.00 vmax
982 m <
Po dłuższej przerwie znowu na rowerze. Weekend majowy nie wypalił, ale nie do końca. Wczoraj w planie był wyjazd do Zwardonia i powrót do Radziechów przez góry, ale ze względu na pogodę zakończyło się wycieczką samochodową do Ostrawy.

Mimo ponurej pogody za oknem postanowiłem się jednak gdzieś pofatygować, wyposażyłem się w giepsa i pojechałem w kierunku Skrzycznego z cichym zamiarem wjechania na sam szczyt.

Początek nie był zachęcający gdyż obrałem trasę z Radziechów do Ostrego przez pola, zaowocowało to szybkim obłoceniem kół i spowolnieniem roweru. Trochę to zmniejszyło mój zapał, ale na Skrzyczne prowadzi utwardzona droga, a nie polne błoto.

Błoto © autochton

Ze szczytu Kopy cel wycieczki wyglądał następująco, czyli nie wyglądał wcale.

Skrzyczne w zupie © autochton


Podobnie najbliższa okolica.

Kopiec © autochton

Dotarłem do Ostrego i potem w las. Po drodze trochę piechurów, a nieco wyżej trafiłem na trzech rowerzystów. Na początku trasy trochę padało, ale deszcz lądujący na ubraniu momentalnie parował. Całą trasę, zwłaszcza po wjechaniu w największą mgłę/chmurę, było potwornie duszno i wilgotno.

W drodze © autochton

Po drodze zaliczyłem tylko kilka krótkich przystanków, żeby uzupełnić płyny tak szybko z ciała uchodzące. Widoczność ograniczała się do około 20 metrów, chwilami nawet bardziej.

Rower w zupie © autochton

Na samym szczycie z widocznością było jeszcze gorzej. Nie było widać wieży przekaźnikowej mimo, że stałem w jej bezpośrednim sąsiedztwie. W takich warunkach można było się zgubić kilka metrów od schroniska :)

Na szczycie Skrzycznego © autochton

Na górze szybka przebierka w suche ciuchy i wchłanianie kilku dodatkowych kalorii zabranych ze sobą w postaci ciastek i placków. Zjazd już nieco inną trasą, tak jak widać na mapce, szybko i prawie wygodnie. Nie zabrałem okularów i do teraz mam w oczach jakieś drobinki, których nie mogę wciągnąć.



Podsumowując wycieczka mimo pogody pod psem udana. Wniosek taki: nie warto się zrażać dziadostwem za oknem :)

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Autochton.bikestats.pl